czwartek, 23 października 2014
Od Neret'a
Wędrowałem ze Slei po lesie. Było już dość ciemno, cienie kładły się na mchu, krzakach i drzewach. Klacz szła wolno, nie śpiesząc się za bardzo. Ścisnąłem ją łydkami, by ją pogonić.
Wjechaliśmy na małą polankę. Z drzew wiśniowych spadały małe rumianie kwiatki. Zsiadłem z konia i przywiązałem go do drewnianej barierki mostku. Klacz mogła i się wypaść i się napić krystalicznej wody. Następnie zdjąłem jej siodło i położyłem je koło niskiego krzaka róży.
Usiadłem ciężko pod kwitnącym drzewem wiśni i zsunąłem z głowy toczek. Zamknąłem oczy i zacząłem rozmyślać.
~*~
Wtem usłyszałem skrzypienie butów na mchu. Podniosłem się cicho i ostrożnie podszedłem
do miejsca, z którego dochodziły dźwięki. Jakaś dziewczyna szła w moją stronę.
-Eee... Kim jesteś? - Spytałem idąc w stronę nastolatki.
< Jakaś dziewczyna? Nie mam weny.. >
piątek, 17 października 2014
Od Dezyderego-cd Vanessy-do Vanessy
Czekałem w poczekalni. Co się z nią dzieje?! Dlaczego musiała spaść i uderzyć głową o ten cholerny kamień! Byłoby dobrze! A teraz nie wiem co się z nią dzieje! Zadręczałem się. Musiałem się uspokoić i czekać na wieśći
Van?
Van?
wtorek, 14 października 2014
Od Sary-cd Eliot'a-do Eliot'a
- Eliot? - powiedziałam siadajć koło niego
- Słucham cię - chwycił mnie za rękę
- Wiesz, że ja tego nie chcę, jesteśmy jeszcze za młodzi i...i.. ah sam wiesz
- Sara...
- Nie rozumiesz, na prawdę nic nie rozumiesz - powiedziałam i wyszłam z jego pokoju trzaskając drzwiami. Poszłam do Bayera i usiadlam w jego boksie. Co zrobiła by mama w takiej sytuacji? Nie wiem i już nigdy się nie dowiem
<Eliot?>
Od Eliot'a-cd Vanessy-do Vanessy
- Przeżyje, wezme któregoś ze stajni. - powiedziałem jedząc jakiegoś kotleto podobne coś - ważne, żeby Waniili nic się nie stało.
- A może się przejedziemy puźniej.
- Okej, ktury z koni ze stadninu jest taki bardziej skoczek.
< Vanes>
- A może się przejedziemy puźniej.
- Okej, ktury z koni ze stadninu jest taki bardziej skoczek.
< Vanes>
poniedziałek, 13 października 2014
Od Vanessy-cd Dezego-do Dezego
Czułam jak coś mnie ściska. Nie daje mi oddychać. Jakieś pnącza. Nagle się obudziłam. Byłam na białym łóżku. W okół był ciemność. Nagle coś wyskoczyło z ciemności. Krzyknęłąm. Panicznie się bałam. Chciałam się obudzić. Nie mogłąm...
Dezuś??
Śpiączka
Dezuś??
Śpiączka
Od Vanessy-cd Eliot'a-do Eliot'a
-Piękny źrebak-powiedziałam gdy jadłam ciastko. Nie chciałam obiadu.
-Wiem-uśmiechną się
-Szkoda że przez blisko rok nie będziesz mógł jeździć na Wanilli to dla jej dobra i źrebaka
Eliot?
-Wiem-uśmiechną się
-Szkoda że przez blisko rok nie będziesz mógł jeździć na Wanilli to dla jej dobra i źrebaka
Eliot?
Od Dezyderego-cd Vanessy-do Vanessy
Van spadła. Od razu zeskoczyłem z Georg'a i podbiegłem do niej. Uderzyła głową o kamień na którym teraz byłą widoczna ciemnoczerwona plama. Podniosłem ją i położyłem koło drzewa. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem na pogotowie. Cały się trząsłem w końcu przyjechała karetka. Nie mogłem z nimi jechać. Szybko odstawiłem Georga i wsiadłem na Calistę byłą szybsza.
Van?
Van?
Od Eliot'a-cd Vanessy-do Vanessy
Po chwili przyjechał wetrynarz. Wszystko przebiegło dobrze i po 2 godzinach źrebak stał na nogach. Podeszłem do Wanilli.
- Dobra dziewczynka. - do źrebaka nie podchodziłem poniewasz Waniilia mogła by się zdenerwować. Poczekam aż sam podejdzie.
- Eli, choć na obiad przyjdziesz puźniej.
- Okej. - pogłaskałem jeszcze klacz i dałem jej marchewke. Po czym poszliśmy na obiad.
< Vanessa>
- Dobra dziewczynka. - do źrebaka nie podchodziłem poniewasz Waniilia mogła by się zdenerwować. Poczekam aż sam podejdzie.
- Eli, choć na obiad przyjdziesz puźniej.
- Okej. - pogłaskałem jeszcze klacz i dałem jej marchewke. Po czym poszliśmy na obiad.
< Vanessa>
Od Vanessy-cd Dezego-do Dezego.
Jechaliśmy.
-Ścigamy się?-spytałam
-Jasne-uśmiechnął się. Nie mógł wygrać Calista to najszybszy koń w stadninie.
-Do stadniny-powiedziałam. Mieliśmy 5 km. Trzeba będzie oszczędzać energię. Ruszyliśmy . Calista biegła płynnie i szybko. Nie mogłam jej spowolnić. Nagle na ścieżkę wybiegł płowy lis. Zatrzymałam klacz a ta stanęła dębem. Dezy zatrzymał się w ostatniej chwili. Spadła.
Czułek?
-Ścigamy się?-spytałam
-Jasne-uśmiechnął się. Nie mógł wygrać Calista to najszybszy koń w stadninie.
-Do stadniny-powiedziałam. Mieliśmy 5 km. Trzeba będzie oszczędzać energię. Ruszyliśmy . Calista biegła płynnie i szybko. Nie mogłam jej spowolnić. Nagle na ścieżkę wybiegł płowy lis. Zatrzymałam klacz a ta stanęła dębem. Dezy zatrzymał się w ostatniej chwili. Spadła.
Czułek?
Od Vanessy-cd Eliot'a-do Eliot'a
Wróciłam do Eliot'a
-Nic jej nie będzie-powiedziałam. Ostatnio gdy Lady się źrebiła nikogo nie było. Musiałam sobie z nią sama radzić. Źrebak okazał się chory. Na całe szczęście to nic groźnego i za tydzień wróciz zdrowy. Teraz jednak myślałam o źrebaku Wanilli
Eliot?
-Nic jej nie będzie-powiedziałam. Ostatnio gdy Lady się źrebiła nikogo nie było. Musiałam sobie z nią sama radzić. Źrebak okazał się chory. Na całe szczęście to nic groźnego i za tydzień wróciz zdrowy. Teraz jednak myślałam o źrebaku Wanilli
Eliot?
Od Dezyderego-cd Vanessy-do Vanessy
-Przykro mi-powiedziałem
-Nic nie szkodzi-powiedziała i uśmiechnęła się-Trzeba pozytywnie patrzeć na świat.
-Może się przejedziemy?-spytałem z lekką nadzieją
-Dobra i opowiesz mi trochę o filmikach
-Spoko
Van?
-Nic nie szkodzi-powiedziała i uśmiechnęła się-Trzeba pozytywnie patrzeć na świat.
-Może się przejedziemy?-spytałem z lekką nadzieją
-Dobra i opowiesz mi trochę o filmikach
-Spoko
Van?
Od Eliot'a-do Vanessy
Poszedłem do Waniili. Bya w ciąży, która się przeduzała. Martwiem się o to. Nagle zauwarzyłem, że Wanillia kręci się w boksie. Do stajni weszla Vanessa.
- Ven dzwoń po weterynaża.
- A co się stało.
- Zadzwoń i przyjć. Powiec, że do Waniili bdzie wiedział o co chodzi.
Weszłem do boksu i gaskaem lezącom ju klacz.
- Bdzie dobże.
< Marian XD>
niedziela, 5 października 2014
Od Vanessy-cd Dezego-do Dezego
-No daj-powiedziałam i śmiałam się.
-Nie. Zobaczysz jak będzie gotowe
-Proszę-powiedziałam. Łatwiej ilustracje ułożę. Plis
-Jak napiszę więcej, okey?
-No dobra.. Chodź pochuśtamy się na gałęziach. Jak byłam mała zawsze to robiłam. Przychodziałam tu z Horacym
-A twoi rodzice?
-Nie żyją.-powiedziałam
Dezy?
-Nie. Zobaczysz jak będzie gotowe
-Proszę-powiedziałam. Łatwiej ilustracje ułożę. Plis
-Jak napiszę więcej, okey?
-No dobra.. Chodź pochuśtamy się na gałęziach. Jak byłam mała zawsze to robiłam. Przychodziałam tu z Horacym
-A twoi rodzice?
-Nie żyją.-powiedziałam
Dezy?
Od Dezyderego-cd Rosalie-do Rosalie
-Jak chcesz.-powiedziałem i podeszłem do Georg'a. Dałem mu kostki cukru.
-Idziesz ze mną do kuchni?-spytała
-Mogę iść. Ale nie na długo. Piszę piosenkę
Rosalie? Brak weny ;(
-Idziesz ze mną do kuchni?-spytała
-Mogę iść. Ale nie na długo. Piszę piosenkę
Rosalie? Brak weny ;(
Subskrybuj:
Posty (Atom)